kultura? Ani prawicowa, ani lewicowa. Ani wysoka, ani masowa. Po prostu – ciekawa.

DZISIAJ:

thumbnail Magia sceny

Solaris muzyczna

Magda Huzarska-Szumiec
Krzysztof Burnetko
Marta Gruszecka
Magia sceny Magda Huzarska-Szumiec
Krzysztof Burnetko
Marta Gruszecka

Pięknie sztuką muzyczną, ale też teatralną, dzielą się od lat z nami twórcy festiwalu Opera Rara. Podczas tegorocznego wydarzenia zostało zaprezentowanych wiele fantastycznych dzieł, ale jedno zostanie mi w pamięci na dłużej. Bo naprawdę trudno zapomnieć o muzycznej wyprawie na planetę Solaris, którą w swojej powieści wymyślił i opisał Stanisław Lem.

Teraz stała się ona miejscem akcji opery Karola Nepelskiego, do której libretto stworzył Waldemar Raźniak, również reżyser spektaklu.

Wystąpili w nim artyści Starego Teatru: Roman Gancarczyk, Krzysztof Globisz, Adam Nawojczyk, Krzysztof Zawadzki, a w roli Rhei zjawiskowa Karolina Staniec. Można się zastanawiać, jak aktorzy dramatyczni poradzą sobie ze śpiewem operowym. Kompozytor uspokajał widzów jeszcze przed premierą, że nie będzie z tym problemu dzięki warstwie elektronicznej, jaką zawiera w sobie jego dzieło i pomocy algorytmu komputerowego, wspomaganego sztuczną inteligencją. Tak tłumaczył jego działanie: „Algorytm zamienia impulsy pochodzące z dynamiki słów aktorów na komunikaty systemu MIDI, wywołujące odpowiednie dźwięki wcześniej zaprogramowanej skali. W skrócie: aktor mówi na scenie do mikroportu – sygnał z mikroportu trafia do miksera akustycznego – z miksera do komputera – tam zamieniany jest na „sygnał” MIDI – trafia do samplera (wirtualnego urządzenia w komputerze), który generuje wcześniej nagrany ludzki śpiew. W ten sposób do widza/słuchacza docierają trzy podstawowe, zsynchronizowane ze sobą elementy akustyczne utworu: mowa, muzyka orkiestry i „elektroniczny śpiew”.

Jakkolwiek brzmi to groźnie, fantastycznie sprawdziło się na scenie. I to nie byle jakiej scenie, bo umieszczonej w środku Narodowego Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS Uniwersytetu Jagiellońskiego. Już wielkim przeżyciem było przejście przez kosmiczny wręcz ośrodek badawczy, wśród urządzeń, które pewnie spokojnie mogłyby polecieć na obcą planetę. Ekscytację wzbudzała zresztą całość przedstawienia, które oprócz spektakularnego entourage’u i doskonałej, momentami wręcz wzruszającej muzyki, skupiało się na emocjach bohaterów świetnie oddawanych przez aktorów, ale też zespół Hashtag Ensemble pod dyrekcją Lilianny Krych. Wiem, że pobyt na Solaris i kontakt z tamtejszym oceanem nie jest zbyt bezpieczny, ale jakoś dziwnie nie chciało mi się opuszczać tego miejsca i chętnie bym do niego wróciła. Szkoda, że spektakle Opery Rary są grane tak krótko.