PARTNER PROJEKTU:

kultura? Ani prawicowa, ani lewicowa. Ani wysoka, ani masowa. Po prostu – ciekawa.

DZISIAJ:

thumbnail Wehikuł czasu

110 lat polowych szpitali w Europie

Andrzej Zaręba
Wehikuł czasu Andrzej Zaręba

Atak austro-węgierskich piechurów pod ogniem dział. Rysunek barwny autora.

Atak austro-węgierskich piechurów pod ogniem dział. Rysunek barwny autora.


We wtorek 28 lipca 1914 roku o godzinie 11.00 Austro-Węgry nadały do Belgradu depeszę zawiadamiającą Królestwo Serbii o wypowiedzeniu wojny. Przed rokiem 1914 wojna kojarzyła się z rycerskimi czynami i czystą męską przygodą. Po pierwszych kilku dniach lipca 1914 roku stało się jasne, że ilość ofiar tej nowej przygody junaków przekracza wszelkie wcześniejsze wyobrażenia. Nie brakowało poranionych bohaterów, brakowało dla nich szpitali.

Czerwony krzyż

Litość wobec ofiar na polu bitwy była XIX wiecznym europejskim wynalazkiem. Coraz doskonalsze karabiny i armaty polowe w połączeniu z przestarzałą taktyką wojsk pieszych i kawalerii, spowodowały olbrzymie straty wśród żołnierzy.
Krajobraz po bitwie pod Solferino 24 czerwca 1859 był tak przerażający, że w Europie podniosły się głosy oburzenia i protestu. Ponieważ jednak - jak to wyświetlił masom sam Clausewitz - wojny są zwyczajnym przedłużeniem polityki - nie dało się ich nigdy wyeliminować, pomimo napawających lękiem efektów użycia nowoczesnej broni. Pozostało mozolne zmienianie rzeczy niewyobrażalnie potwornych w zwyczajnie straszne. Pojawił się Czerwony Krzyż, organizacja niosąca pomoc rannym na polach bitew.

Rycerska tradycja

Dotychczas zwyczaje wojenne państw europejskich były brutalnie pragmatyczne i nużąco okrutne. Już w sławionych przez romantyków czasach rycerskich, na przychylność zwycięzcy liczyć mógł jedynie posiadacz znacznego majątku, gdyż opłacało się go nie zabijać. Rodzina czy przyjaciele mogli bowiem przesunąć spore aktywa, byleby tylko uratować od śmierci zniewolonego kawalera bez skazy.
Z mieszczaństwem czy chłopami wcielonymi w szeregi, postępowano zgoła inaczej. Szturm miasta, nawet jeśli było to przykładne miasto chrześcijańskie, wieńczyła zazwyczaj brutalna rzeź wszystkich po kolei - z dziećmi i starcami włącznie. Co ładniejsze kobiety zasilały domy uciech oraz targ niewolników w Kaffie, zaś mężczyzn skracano o głowę. Rycerstwo ćwiczyło w ten efektywny sposób elementy fechtunku mieczem.

Oświecony umysł

W epoce Oświecenia, kiedy nauki medyczne poczyniły tak oszałamiające postępy, starano się zastosować najnowsze zdobycze - na przykład chirurgii - na polu walki. Wojskowość oświecona oparta była o statystykę. Pomoc rannym żołnierzom była podyktowana chęcią odzyskania materiału ludzkiego na tyle, na ile to tylko było możliwe. Służba ówcześnie była w zasadzie dożywotnia, a szkolenie kosztowne i długie.
Dobre wojsko to świetnie naoliwiony mechanizm, każdy trybik odgrywał w nim ściśle określoną rolę. Dlatego właśnie w tamtych czasach datuje się początek systemowej medycyny wojennej. Anatomia, zainteresowanie skutkami urazów, chirurgia i badania nad zakażeniami ran. Następnie ćwierć wieku przeszło Europie na wojennych kampaniach od Hiszpanii po moskiewskie moczary.

Umysł ścisły

Druga połowa XIX wieku przyniosła Europie wytchnienie i wzrost dobrobytu. Coraz cieplej jednak wspominano też o wojny napoleońskie i chwałę bitewną. Gotując rozprawę z wrogiem, rzadko tylko brano pod uwagę los ludzi, których w komunikatach określano jako „straty ludzkie”. Co bardziej przenikliwi teoretycy przewidywali że owe straty sięgną aż 50% stanów osobowych. Czyli połowa męskiej populacji, bo do wojska brano teraz wszystkich młodych mężczyzn. Ale jakoś umykało uwadze generałów, że taka wojna natychmiast zamieni Europę w jeden wielki szpital. Ale to nie miało się zdarzyć. Bo sieć kolejowa, sterowce i broń szybkostrzelna miały skrócić wszystkie wojny do kilku tygodni. Zamiast szpitala będzie parada zwycięstwa. Matematyka!

Polowy szpital

Stanisław Laskownicki, przed I wojną student medycyny, wspominał oburzenie i pogardę swojego dowódcy batalionu (w 30. pułku piechoty "Lwowskich dzieci" , gdzie trafił po mobilizacji), który odrzucił propozycję autora by zorganizować polowy patrol medyczny. W odpowiedzi usłyszał:
-Nie potrzebujemy medyków, potrzebne są nam karabiny-
Podobnie pogardliwy stosunek do „łapiduchów” przejawiali też w czasie pokoju sami żołnierze. Opieka nad rannymi kojarzy się z cechami matczynymi a żołnierz przecie nie baba!.
Minęło kilkanaście dni od wybuchu wojny 1914 roku. Wojsko gruntownie zrewidowało punkt widzenia, oparty w wielu przypadkach na lekturze starogreckich poematów heroicznych:
„W dwa dni później odbyła się bitwa pod Buskiem, w której prawie wszyscy oficerowie zostali zabici lub ranni(…)Batalionowy plac opatrunkowy urządziliśmy w pałacu hrabiny Badeniowej. Przynieśli dwudziestoletniego oficera z postrzałem serca, który spowodował gwałtowne krwawienie. Chory przerażony patrzył wciąż na mnie i we wzroku jego widziałem błaganie o ratunek. Byłem bezradny, ograniczyłem się jedynie do przebandażowania i zmieniania zakrwawionej waty. Wśród ciągłych bólów duszności młody człowiek umarł z upływu krwi w ciągu trzydziestu minut”. ( „Szpada, bagnet, lancet” wspomnienia wojenne Stanisława Laskownickiego). Śmierć dotykała jednako wszystkich, ale tylko wyżsi oficerowie mieli przywilej zachowania o nich pamięci. Reszta bezimiennie umierała w „polowych punktach opatrunkowych”.

Andrzej Zaręba