PARTNER PROJEKTU:

kultura? Ani prawicowa, ani lewicowa. Ani wysoka, ani masowa. Po prostu – ciekawa.

DZISIAJ:

thumbnail Subiektywnie

POWSTANIE CZYLI CZYSTE AIKIDO

Andrzej Zaręba
Subiektywnie Andrzej Zaręba

Powstanie Warszawskie czyli czyste aikido. Doceńmy, jak to Polacy po dziś dzień widzą klęskę Powstania jako swoje decydujące zwycięstwo w II wojnie światowej. 4 sierpnia 2024 – osiemdziesiąt lat po zmaganiach militarnych w Warszawie, które wciągnęły dwa totalitarne mocarstwa w śmiertelny korkociąg – historycy oraz miłośnicy historyków nie mają wątpliwości. Powstanie Warszawskie 1944 roku było […]

Powstanie Warszawskie czyli czyste aikido.

Doceńmy, jak to Polacy po dziś dzień widzą klęskę Powstania jako swoje decydujące zwycięstwo w II wojnie światowej.

4 sierpnia 2024 – osiemdziesiąt lat po zmaganiach militarnych w Warszawie, które wciągnęły dwa totalitarne mocarstwa w śmiertelny korkociąg – historycy oraz miłośnicy historyków nie mają wątpliwości. Powstanie Warszawskie 1944 roku było bitwą decydującą i rozstrzygającą o losach II wojny światowej. 

1.

Jest to powstanie wyjątkowe pod każdym względem. Wybuchło niespodziewanie, nawet dla samej komendy Armii Krajowej która podjąć miała decyzję o jego wybuchu . Zaskoczenie jest zawsze podstawową przesłanką przyszłego zwycięstwa- wiemy to już z pism jakie pozostawił po sobie starożytny chiński generał Sun Tsu. 

Najlepsi stratedzy i wodzowie znali tę zasadę. – Hannibal gromiący zaskoczonych Rzymian swoimi nie mniej zaskoczonymi krajobrazem słoniami bojowymi na wąskich alpejskich ścieżkach. Albo król Jagiełło zaskakująco długo uczestniczący w mszy świętej pod Grunwaldem, czym uśpił czujność Ulrika von Jungingen. Zaskoczenie wroga jakimś niezwykłym pomysłem to najlepsza broń wśród sztabowych kredek i cyrkli. Nikt się przecież nie spodziewał, że właśnie o 17.00 (zazwyczaj bitwy rozpoczyna się wcześnie rano lub późno w nocy), tuż po obiedzie, komenda podziemnej armii rzuci w eter krótki rozkaz- trzaskać! Zaskoczenie Niemców kompletne, bo przecież sama decyzja zapadła w zasadzie przypadkiem. Szpiedzy nie mieli szans na przekazanie uprzedzających siły wroga informacji. 

Był to dopiero początek serii niezliczonych niespodzianek i asów atutowych wyciąganych z rękawa jesionki, jakie sztab złożony z wyśmienitych fachowców od wojny, prawdziwych Marsów swojej epoki – Chruściela, Kobry-Niedźwiadka, pana Rzepeckiego i nade wszystko generała, pełnego poetycznej melancholii, dającego wszystkim się wypowiedzieć, aby poznać opinie różnych gremiów czyli Bora-Komorowskiego-posiadał w zapasie strategicznym. Rzucali ci dzielni oficerowie z rozmachem wyzwanie w twarz zaskoczonym funkcjonariuszom dystryktu warszawskiego policji bezpieczeństwa i SS.

2.

Jednym z nowatorskich pomysłów na zwycięstwo w bitwie  było posłanie młodzieży w bój  bez broni palnej. Ci, którzy ją pobrali z tajnych skrytek, dostawali w komplecie najwyżej po 10 naboi. I wystarczy! To żadna sztuka wygrać wojnę mając do dyspozycji wagony amunicji. Przecież amunicja kosztuje, strzelanie odbywa się więc zwykle na oślep(statystyka prowadzona na potrzeby armii amerykańskiej w Wietnamie wykazała, na na każdego trafionego żołnierza Vietcongu potrzeba było 50.000 sztuk amunicji strzeleckiej!), zużywa też cenną broń, a ta może się jeszcze przydać komu innemu po zwycięskiej bitwie. Kto nie wierzy, powinien był obejrzeć olimpijski występ tureckiego zawodnika w pistolecie dowolnym – medalista nonszalancko mierzył do tarczy z jednostrzałowego pistoletu bez żadnych klapek i nauszników. Kula po kuli trafiała w środek tarczy. Tak jak nasza młodzież warszawska mierzyła 80 lat wcześniej z „visów” do „tygrysów”. Jeden nabój , jeden Niemiec! To oszczędne, wręcz ekonomiczne, myślenie dowództwa AK w Warszawie o tych 10 nabojach na jeden pistolet porównajmy z marnotrawstwem jakiemu oddawali się dowódcy po obu stronach. Te miliony ton bomb, kosztowne okręty morskie, artyleria i żołnierze obciążeni setkami nabojów i samochodami terenowymi zużywającymi tony smarów i paliwa…

Sztuką jednak naprawdę wielką jest walczyć z wrogiem zupełnie bez „visa”, po prostu gołymi rękami. I być w tym zadaniu mistrzem na wzór ojca systemu walki bez walki zwanego aikido – Ueshiby Morihei. Czystym aktem praktycznego zastosowania systemu aikido w warunkach wojny były masowe szturmy na bastiony policji niemieckiej przez zapaloną moralnie do boju warszawską młodzież. 

Jakże to demoralizujące dla obsady betonowego schronu bojowego, zaopatrzonego w broń palną, granaty, środki łączności, mającej wsparcie broni pancernej – strzelać do młodzieży pędzącej przez otwarte place miejskie z gołymi rękami! 

Po takim uderzeniu morale Wehrmachtu rozpadało się nieubłaganie w akcie nietzscheańskiego „Gotterdamerung”. Czy ten syty gefrajter zmieniający magazynki w swoim szmajserze był obojętny na refleksję jaka się sama nasuwa – oni są we wszystkim lepsi od nas! My tak nie potrafimy! Bez naszych kolumn amunicyjnych, transporterów opancerzonych, czołgów ciężkich, artylerii i lotnictwa w ogóle byśmy nie opuścili naszych familoków hamburskich… 

3.

Tak ostatecznie upadło w Warszawie morale wielkoniemieckiego Wehrmachtu. A upadek morale wojska to jego nieuchronna klęska. Bo na co komu potężny „tygrys”, jeśli załoga całkiem do bani? Wtedy wystarczy „vis” i nawet nie dziesięć, a osiem naboi w magazynku. 

Wieści o takim niecodziennym, zaskakującym innowacyjnością charakterze bitwy warszawskiej rozgrywanej przez Kobrę-Niedźwiadka z Chruścielem, w formie panicznych depesz juzowych docierały od 17.15 czasu warszawskiego  1 sierpnia 1944 r. regularnie do kancelarii Rzeszy.  Docierały do feldmarszałka Modela, docierały też do samego Goebbelsa. Ten wytrawny propagandzista od razu pojął znaczenie tej dramatycznej odsłony aktu warszawskiego. Był bowiem podły, ale nie był głupi. Pytano się wśród nazistów na korytarzach schronu w Berchtesgaden zasadnie- co będzie w następnej kolejności? Jaką kolejną niespodziankę szykują nam ci nieobliczalni buntownicy?

4.

Kolejną niespodzianką jaką przyszykował Sztab Generalny w Warszawie wrogom ojczyzny, było rozegranie samego Stalina jak małego dziecka. Plan był bowiem prosty, ale wymagał subtelnej wiedzy psychologicznej. Zgodnie ze sztuką aikido kierować kocimi ruchami gołych rąk energię wroga tam, gdzie się nie wybierał wcześniej. Sowieci w swoich stalowych czołgach, zaopatrywani przez Amerykanów w ciężarówki i amunicję ostrzą sobie zęby na naszą stolicę? Potrzymajcie nam piwo! 

Zrobimy tak. Zaatakujemy Niemców drażniąc ich próżność naszą bezbronnością. Pokażemy jednocześnie ruskim, że mamy ich całe te czołgi T-34 i samoloty z lend lease głęboko w dupie. Co więcej – Niemcy będą musieli się bronić na linii Wisły, żeby przetrwać. 

Będą więc ipso facto nas bronić przed Stalinem, wcale tego nie chcąc. Skierujemy zatem złą energię Niemców na złą energię bolszewików zgodnie z zasadą unikania użycia własnej siły. Zawsze trzeba myśleć i przewidywać przyszłe ruchy jak w grze „go”. Wrogowie zrobią nam dzień, bo jednak walczyć na otwartym polu gołymi rękami z czołgiem, to tego nie brał pod uwagę nawet wielki Ueshiba Morihei.  

Niechaj Niemcy się w tym otwartym polu sami zużywają walcząc sobie z sowieckimi czołgami. A Stalin niby teraz rządzi, ale kiedy się o tym koronkowym planie taktycznym dowie, to zrozumie w lot w jakim się znalazł potrzasku i dostanie szału. 

Jest dziś rzeczą niemal pewną, że marcowy udar dyktatora w roku 1953 został zapoczątkowany przez wydarzenia warszawskie w sierpniu 1944 r..Choroby nie udało się zatrzymać.  Są rozmaite świadectwa, że  w sierpniu 1944 sowiecki watażka wpadał już w depresję, leczył się już nie tylko małmazją, ale potrzebując radykalnych środków. Wrócił do porannych stakańczyków spirytusu zagryzanych tuszonką z tłustych konserw wieprzowych z UNRRA. Wątroba kaukaskiego satrapy-pozornie niezniszczalna- nie dała temu wyzwaniu rady.

63 dni zleciały jak z bicza strzelił. W perspektywie braudelowskiego „długiego trwania historii” dwa miesiące są nieistotnym odcinkiem czasowym w porównaniu z długofalowymi efektami. 

5.

Z poczucia beznadziejności i bezsilności, wściekły i bezradny Hitler rozkazał oczyścić miasto z wszelkich istot żywych a następnie zburzyć. Demolacja – jak to każdy inżynier budowlany wie- to najdroższa forma działalności inwestycyjnej. Gdyby chcieć przeprowadzić taką demolację przy pomocy niemieckiej firmy na wolnym rynku, koszty byłyby niewyobrażalne. Tutaj okupant wykonał pracę na własny koszt. 

Niczym małe dziecko które rozwala szachownicę bijąc w stolik piąstkami, nie mogąc pojąć subtelności niezmiennych zasad prawdziwej gry w warcaby. W rzeczywistości działał na naszą korzyść, nawet o tym nie wiedząc.

Zużył w ten sposób resztkę energii swojej armii, zadłużył konto Rzeszy i zmusił zdemoralizowanych walkami z cywilną ludnością żołnierzy do uciążliwego kwaterowania zimą w ruinach zburzonego starannie przez samych siebie miasta. 

W styczniu 1945 stalinowska armada uderzyła resztkami zdemoralizowanych bezczynnością i nadużywaniem płynu do chłodnic żołnierzy,  na resztki zmarzniętych w okopach i ruinach miasta Warszawy hitlerowców. 

Obie strony wykrwawiały się w morderczych walkach, a polscy osadnicy zwycięsko przesuwając się na zachód wyciągniętymi z wiejskich zagród furmankami, zajmowali hektar za hektarem opuszczany przez dawnych pruskich zaborców. Tak właśnie, powoli i skrupulatnie doszliśmy aż do samej Odry. Po drugiej stronie – pomni surowej lekcji udzielonej w sierpniu 1944 roku przez Niedźwiadka i Chruściela- spokornieli już i grzeczniejsi Niemcy szykowali podstawy organizacyjne bratniej NRD. 

Hitler wkrótce – nie mogąc się pogodzić z utratą płynności finansowej po decyzji o zburzeniu Warszawy- popełnił samobójstwo zaszyty w bunkrze pod kancelarią Rzeszy, Stalin zaś  pertraktował z mocarstwami świadom w jakim znalazł się śmiertelnym potrzasku. Obu tyranów dopadła zatem trauma po tym co ich spotkało pamiętnego sierpnia 1944 w Warszawie. Po tym jak ich rozegrali mistrzowie aikido politycznego – Kobra-Niedźwiadek, Chruściel i sam on – Generał Bór, legendarny absolwent szkoły kawalerii w Wiener Neustadt, dzięki czemu wrodzony charakter austriackich kaprali znał jak mało kto. Niewiele przykładów historycznych możemy przywołać do zestawienia ze zwycięstwem w największej wojnie w dziejach ludzkości. Powstanie Warszawskie przyśpieszyło znacząco kapitulację Japonii. Wystarczyły zaledwie dwie bomby atomowe, aby Hirohito, pomny na przykład zwycięskiej Warszawy, poddał się bezwarunkowo. 

*

Wszystko to udało się osiągnąć za pomocą nieuzbrojonej praktycznie armii złożonej w większości z dorastającej młodzieży i twórczej inteligencji miejskiej, wykorzystującej wszystkie zalety japońskiej szkoły walki bez walki – aikido!